14:09

Kolega Notes

Kolega Notes
To już jutro. Basseciątko skończy 4 miesiące. W tych 4 miesiącach ponad dwa jest z nami, conieco już o sobie wiemy. Żeby sensownie pisać o codzienności z stworem muszę chyba najpierw wrócić do decyzji z wczesnej wiosny- dlaczego pies, dlaczego taki. Całe szczęście, odpowiedź nie cała zmieści się na zdjęciu.


I drżyjcie Ci, którzy wyłącznie na tej podstawie wybieracie basseta. Nie zrobiliśmy sobie tej krzywdy. Jak w brodatym żarcie- jesteśmy dorośli, więc głupie rzeczy robimy z całkowitą świadomością. 
Jak do tego doszło, że dziś zmieniamy się w masło kiedy wspaniały egzemplarz rasy z potwornie złą prasą tak patrzy? Nasze, Księcia i moje, doświadczenia z psami były skrajnie różne. Ja z domu rodzinnego wyniosłam przekonanie, że Polskie Owczarki Nizinne to wszystko co w psie może być cudowne, Książe ze wzruszeniem wspomina dzieciństwo z Foxterierką. Postanowiliśmy więc ugryźć sprawę od innej strony: co mamy psu do zaoferowania. I dobieraliśmy rasy, które docenią: to, że w domu niemal non stop ktoś jest, to, że mamy teren do biegania, ale nie codziennie dostępny i odwiedzany przez turystów. Jesteśmy raczej aktywni z Księciem, ale bardziej w stylu wielokilometrowych marszy, niż biegów. Ja dodałam jeszcze "zgodzę się na upór, zgodzę się na niesforność, ale potencjalnej agresji mogę nie dać rady rozpracować", Książę dodał, że on to by myśliwskiego chciał. No i pula się zawężała- odpadły owczarki, bo nam turystów pozjadają (no dobra, odstraszą, albo będą zestresowane i nieszczęśliwe, że Ci turyści są na ich terenie i jeszcze na dodatek do ich człowieków podchodzą), ogólnie wszystko, co zaborcze i terytorialne odpadło. Odpadły wszystkie rasy, które w opisach miały uwagę "wymagają bardzo starannej socjalizacji". Zwyczajnie oceniliśmy swoje możliwości i to byłoby ponad nie. Kiedy jeszcze dodaliśmy, że pies, to dobrze, żeby conajmniej wielkości kucyka był pula już była naprawdę niewielka. 
Może to głupie, ale wszystkie cudownie wielkie potwory ze swoimi cudownie długaśnymi nogami dla mnie sugerowały jedno- on ten nogi musi rozprostować. Biegać, biegać, biegać. Pamiętam, drobną przecież, PONkę, która całymi dniami z dziką radością ganiała po ogrodzie. Czy chcę tego pożałować psu, który mógłby mieć tyle radości z tego? NIE. Czy ja lubię biegać? Nie. Teren do codziennego bezpiecznego biegania w centrum Wrocławia....fantastyka. 
A basset hound? Duży, ale raczej piechur niż biegacz. Uparty, ale niezwykle łagodny i kochający wszystko co żyje. Myśliwski. Jeśli akurat będę w dziewiarskim ciągu albo do książki przyklejona na mur, 45 minut spaceru nie będzie mi obciążało sumienia. Byleby on mnie z tą książka widział, dramatu nie będzie. No i ta mordka! Mordka była wisienką. Oczywiście, tort miał masę kwaśnych miejsc. Co jak co, ale "jedna z najgłupszych ras"? Taki chorowity? Uparciuch? Rezultat rozważań dziś jest oczywisty. Te ponad 2 miesiące razem, poza mocnym zaakcentowaiem "uparty" równie mocno zaakcentowały wymienione pozytywy. Na całe szczęście, tylko uparciucha i pozytywy. 
Copyright © 2016 Bassecie Notki , Blogger